poniedziałek, 16 lipca 2012

Język jest polem bitwy!


Mamy do wyboru trzy formy osobowe: tzw. poprawną polszczyznę, formy równościowe i formy queerowe. Czemu, kurka!, tę tzw. poprawną polszczyznę najczęściej? 

Polityczna i krytyczna walka z dominującymi ideologiami i normatywnymi reżimami trwa na różnych frontach od dobrych kilkudziesięciu lat. Jednym z nich jest, jak dobrze sobie z tego zdajemy sprawę, język - do niedawna niepodzielne królestwo męskocentryzmu, tego uniwersalnego "Jego", "Człowieka". Bardziej wrażliwsze_si z nas sprzeciwiają się autorytarnemu porządkowi tzw. poprawnej polszczyzny, konsekwentnie stosując formy równościowe ("wywalczyłyśmy/ wywalczyliśmy" albo "wywalczyliśmy/ wywalczyłyśmy"). Bądź też używają zamiennie form męskoosobowych i żeńskoosobowych. Wszystkie_scy - zarówno aktywistki_ści, jak i akademiczki_cy - czujemy na sobie w bardzo wielu sytuacjach (tych związanych z praktyką aktywistyczną, jak również pisaniem akademickim) ciężki, karcący wzrok normatywnego Języka Polskiego. Rechoce on z naszej wyłomowości: z równościowych form językowych, z naprzemiennego stosowania męskich i żeńskich końcówek. Atakuje nas argumentami o ekonomii języka, przejrzystości, zrozumiałości, czytelności, "pięknie" poprawnej polszczyzny, itp.  

W akademickim języku pisanym nadal niestety pokutuje tradycjonalistyczne przekonanie, że tym, co decyduje o jakości tekstu, jest tzw. poprawna polszczyzna. Zatem, aby było "ładnie" i "mądrze" - estetycznie zarówno pod względem językowym, jak i intelektualnym, pisze się tym, co męskie, myśli się tym, co męskie, przemilcza się kobiety oraz wszystkie inne narracje i praktyki (nie)tożsamościowe, które wymykają się binaryzmowi "męskie/ kobiece".  

Czemu jednak na innych frontach walczyć z homofobią, patriarchatem czy kapitalizmem, a na froncie języka zgadzać się na "tradycję", "estetykę pisania" i "funkcjonalną ekonomię języka"? Walka wyzwoleńcza, emancypacyjna, antysystemowa, krytyczna, teoretyczna, praktyczna - odbywa się na wielu polach. Żadne z tych pól same z siebie się nie zmieni, nie ukorzy się przed samym sobą - potrzeba naszej długotrwałej, konsekwentnej i intensywnej ingerencji. 

1. Tzw. poprawna polszczyzna jest przemocowa i wykluczająca. Nie jest etyczna. Bo jak etycznym może być pisanie o kobietach czy nienormatywnych narracjach płciowych za pomocą form męskoosobowych? Przyznam, że słabi mnie, jak "ktoś" (na pewno nie "ktosia", bo się tak sama nie nazwie) pisze w kontekście feminizmu czy studiów nad płcią o "badaczach feministycznych", mając na myśli ewidentnie "badaczki feministyczne". Albo pisze o transseksualności/ transseksualizmie oraz karcąco o przemocy społecznej na umyśle i ciele transseksualnym i - choć musi pewnie wiedzieć, że istnieją esencjalistyczne transseksualistki MK i esencjalistyczni transseksualiści KM, sam/ sama tę przemoc reprodukuje, posługując się tylko i wyłącznie formami męskoosobowymi: "transseksualiści", "oni", "opresjonowani", itp. I teraz bierze ten tekst do ręki transseksualistka MK, która nie mówi i nie myśli o sobie w kategoriach męskoosobowych i nie chce, aby o niej tak również myślano, pisano i mówiono. I co? Tekst niby o niej, ale w ogóle nie o niej, bo o facetach. 

Pisanie, moim zdaniem, nie jest procesem indywidualnym, odbywającym się gdzieś w izolacji od tego, co społeczne, od kultury - pisanie jest relacją etyczną, jaką nawiązujemy z tym, o czym piszemy i z tymi, o których piszemy.

2. Są formy równościowe, ale czy są one naprawdę "równościowe"? Czy można w nich zawrzeć - lub przynajmniej postarać się zawrzeć - wszystkie te nienormatywne praktyki i narracje (nie)tożsamościowe, które nie chcą o sobie myśleć i mówić oraz nie chcą, aby o nich myślano i mówiono formami męskoosobowymi albo żeńskoosobowymi? Nie można. Formy równościowe - "wywalczyłyśmy/ wywalczyliśmy" lub "wywalczyliśmy/ wywalczyłyśmy" - pracują na binaryzmie, nie wychodzą poza niego. I przemilczają, i wykluczają wszystkie te nienormatywności, które wypadają poza binaryzm; które na ten binaryzm się nie zgadzają. 

Formy równościowe mogą być zasadne w ściśle określonym kontekście: wtedy, kiedy politycznie/ aktywistycznie chcemy zaznaczyć różnicę płciową albo wtedy, kiedy mamy do czynienia w bezpośredniej relacji z tożsamościami, które na tym binaryzmie płciowym są zbudowane, np. esencjalistyczny transseksualizm. 

3. Istnieją też formy queerowe, które stosuje warszawski kolektyw anarchofeministyczno-queerowy, UFA, a o czym pisze Agnieszka Weseli w artykule "UFA TO TAO" w InterAliach.
UFA nie mówi jak wszyscy. Nie stosuje powszechnie używanych męskich form wyrazów, ale nie stosuje też wyłącznie żeńskich ani nie ucieka się do zapisu z ukośnikiem ("uczestnicy/uczestniczki"). Zdecydowała się na wykorzystanie podkreślnika: "uczestniczki_cy bawiły_ili się". Najpierw pojawia się końcówka formy żeńskiej, która podkreśla odrzucenie uniwersalności męskiego podmiotu, potem końcówka formy męskiej. Pozioma linia między nimi pozostawia miejsce na całe spektrum możliwości między i poza tymi biegunami. Powstaje słowo z wyborem na końcu, z niedopowiedzeniem, przygotowane na każdą płeć i tożsamość. W ten sposób UFA wciela wżycie możliwości opisane przez Judith Butler: "kulturowa płeć zyskuje naturalność poprzez reguły gramatyczne, (...) podważając gramatykę ją wytwarzającą, można wprowadzić zmiany w dziedzinie płci na najbardziej podstawowym poziomie epistemicznym" (Uwikłani w płeć, s. 203-205). Wzrok czytającej_ego potyka się na dziwacznym wyrazie. Następuje chwila zaskoczenia i być może zastanowienia: refleksja nad nawykami językowymi, które zbyt często są dla używających przezroczyste i niedostrzegalne. Oto kolejny skuteczny sposób, by nieco zamieszać w rzeczywistości.
Formy queerowe stanowią etyczną i nieprzemocową drogę ucieczki z tego bycia pomiędzy młotem (tzw. poprawną polszczyzną) a kowadłem (równościowym binaryzmem). Są one jak najbardziej zasadne - jeśli interesuje nas wygranie bitwy na polu języka - w przypadku, (1)kiedy zwracamy się w tekście do wszystkich, również tych nienormatywnych, czytelniczek_ów, (2) kiedy chcemy włączyć każdego rodzaju narrację i praktykę (nie)tożsamościową (np. socjolożki_dzy) czy (3) kiedy piszemy o takich narracjach czy praktykach, które wypadają poza binaryzm, nie zgadzają się na myślenie i mówienie o sobie poprzez binaryzm (np. transgenderystka_sta). 

Język jest polem bitwy. Jednym z wielu pól, na których walczymy. Nie przegrajmy tej bitwy.

(r)