czwartek, 6 sierpnia 2009

w uzupełnieniu, czyli konkordat musi odejść

W uzupełnieniu kilku ostatnich postów: być może któraś z (około)lewicowych partii zechce wypisać na swoich sztandarach poniższe postulaty:

1) Wprowadzenie do szkół rzetelnej i nowoczesnej edukacji seksualnej (uwzględniającej m. in. wiedzę z zakresu teorii queer).
2) Wprowadzenie do szkół przedmiotu "Wychowanie do życia w demokracji", którego celem byłoby przede wszystkim krzewienie poszanowania dla różnorodności jako fundamentalnej wartości demokracji.
3) Usunięcie nauki religii ze szkół. Rzetelna nauka etyki, która uwzględniałaby etykę katolicką jako jedną z wielu możliwych postaw.
4) Usunięcie z systemu prawnego zapisu o obrazie uczuć religijnych.
5) Wszelkie inne działania zmierzające do wzmocnienia światopoglądowej i religijnej neutralności państwa oraz równego traktowania różnych podmiotów społecznych.

Oczywiście postulaty te nie są możliwe do zrealizowania bez zniesienia konkordatu. Warto przypomnieć sobie pewną notę, której treść w 1996 r. upublicznił z mównicy sejmowej poseł Ryszard Zając:
Każdy konkordat jest rezygnacją państwa z pewnych jego uprawnień oraz zobowiązaniem państwa do pewnych świadczeń na rzecz kościoła katolickiego. W zamian za podarunki tego rodzaju rządy autorytarne kupują sobie od hierarchii kościelnej swoistą legitymizację ¬ poparcie ich władzy jako zgodnej z boskimi nakazami. W niektórych przypadkach zyskują też wpływ na obsadę wysokich stanowisk kościelnych. System demokratyczny ani nie potrzebuje takiej legitymizacji, ani nie może jej uzyskać. Demokracja jest dla kościoła wrogiem numer jeden od dwóch stuleci, z krótką przerwą, podczas której był nim totalitaryzm w wydaniu agresywnie ateistycznym, i nie ma podstaw, aby sądzić, że ulegnie to zmianie. Z drugiej strony przyznawanie kościołowi jakichkolwiek przywilejów narusza fundamenty demokracji, nawet jeśli jej fasada zostanie zachowana. (anonimowa nota adresowana do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego)
(t)

4 komentarze:

  1. Wszystko ok, tylko po co usunięcie zapisu o obrazie uczuć religijnych?

    OdpowiedzUsuń
  2. A czemu nie ma w prawie zapisu o obrazie uczuć niereligijnych? Pisałem o tym we wcześniejszych postach: z 22 lipca i z 3 sierpnia (a ściślej w rozwinięciu tego posta na Feminotece, http://www.feminoteka.pl/readarticle.php?article_id=728). Ten zapis tworzy w przestrzeni publicznej rażący brak równowagi: uprzywilejowuje dyskurs katolicki, jakkolwiek skrajny, i de facto wprowadza cenzurę na treści antykatolickie lub zasadniczo krytyczne względem katolicyzmu i instytucji kościoła rzymsko-katolickiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fakt, zapis o obrazie uczuć religijnych służy tylko religii i tak uprzywilejowanej, na dodatek daje się bardzo dowolnie interpretować. Ale może słaby polski katolicyzm wymaga takiej ochrony ;-) ?

    OdpowiedzUsuń