piątek, 4 września 2009

Kryzys kapitalizmu, inny system-świat, marzenia o lepszym świecie...

Przestraszyłem się tego, co sobie właśnie pomyślałem.

Chodzi mianowicie o kryzys finansowy, który się rozpełzł po świecie ostatnimi czasy. W wielu działaczkach i działaczach radykalnie lewicowych rozbłysło światełko optymizmu, że ta samoistna deregulacja matrycy neoliberalno-kapitalistycznej pomoże społeczeństwom uświadomić sobie rzeczywisty fatalizm i wadliwość kapitalizmu. Że nie jest tak, jak nam się od dekad wmawia - że ta prawicowo-neoliberalna indoktynacja, wkładająca do głowy, że "nie ma żadnej alternatywy", ta thatcherowska "TINA" ("There Is No Alternative"), to manipulacja, zręczny polityczny miraż. Że są alternatywy.

Pytanie, w jaki sposób i czy w ogóle świat wykorzysta to załamanie kapitalistyczno-neoliberalnej logiki, aby popchnąć system, w którym żyjemy, daleko od ciągot kapitalistycznych? Wallerstein twierdzi, że weszłyśmy i weszliśmy w okres końca kapitalizmu. Że w tym kapitalistycznym systemie-świecie tworzą się pewne przestrzenie, punkty bifurkacji, czyli takie punkty, w których system ten podatny jest na odkształcenia, ingerencje; które to mogą spowodować zmiany, przekształcenia.. w inną rzeczywistość. Lepszą albo gorszą, albo po prostu inną.

Ale przestraszyłem się, bo jakoś tak pomyslałem "na przekór".. Faktem jest, że "niezawodna" machina kapitalizmu padła pod własnym ciężarem; że system głośno zgrzyta; że prawdopodobnie jesteśmy świadkami schyłku kapitalizmu..

.. ale co, jeśli ten schyłek kapitalizmu to jednocześnie okres najbardziej morderczego kapitalizmu i neoliberalnego piekła?

Rząd przyjął tzw. "pakiet antykryzysowy", uderzający w "stabilność" miejsca pracy, "przewidywalność" rynku pracy. Wiele firm zrezygnowało z premii, obniża pensje, stawki dla osób przyjmujących się do pracy maleją, jest coraz więcej niepewności, jeśli chodzi o pracę. Jako że rośnie bezrobocie i zwiększa się atmosfera niepewności, ludzie będą brać się za pracę, nawet po obniżonych stawkach, co zakłady pracy, kapitaliści i korporacje, będą skrzętnie i z zadowoleniem wykorzystywać. Już odzywają się eksperckie głosy, że niektóre firmy, w sumie w ogóle nie ucierpiawszy, praktykują retorykę "krachu", "załamania", "deficytu", aby w ten sposób zwiększyć zysk, a "zaoszczędzić" na środkach produkcji.

Jeden z lewicowych ekonomistów z przygnębieniem zauważył ostatnio, że ponieważ w pewnym sensie ten kryzys jest na rękę kapitalistom i korporacjom, to właśnie - paradoksalnie - kapitalizmowi może zależeć na tym, żeby ten kryzys w sensie retorycznym, jak i "praktycznych" rozwiązań w firmach, jak najdłużej przeciągać.

Dla milionów pracujących Polek i Polaków okres ten będzie z pewnością koszmarem. I jeszcze z neoliberalnym rządem, który prowadzi politykę zaciskania pasa, tnąc na zabezpieczeniach socjalnych swoich obywatelek i obywateli. Czasami, żeby trzymać społeczeństwo w "ostrożnych" ryzach, rzuci w jakiś sektor minimalną podwyżkę, napompuje swoje public relations, poczaruje retorycznie rzeczywistość, by było w miarę znośnie społecznie.. .

Frustracja społeczna i napięte nastroje są w takich sytuacjach gwarantowane; ale kapitalistyczny Olimp ze swoimi neoliberalnymi cerberami-rządami będzie się starał tym wszystkim sterować, kontrolować, obkładać murami, tamować, hamować, itp., itd. - pytanie tylko, czy te nastroje i frustracje, które gdzieś tam się burzą pod tą stabilizowaną płaszczyzną propagandy retorycznej i tanich chwytów PR, będą w stanie przełożyć się na coś konstruktywnego, jakieś pozytywne działanie, które mogłoby rzucić nas w rzeczywistość jakiejś alternatywy dla tej złowróżbnej "TINY"? Czy obecny kryzys, będący jednak mniej dotkliwym od tego, który rozlał się po świecie w latach 30. XX. wieku, zmotywuje społeczności do powyginania systemu-świata, w którym żyjemy, w takim kierunku, żeby żyło się lepiej? Czy też kapitalizm znajdzie sposób na restaurację, by jeszcze mocniej zacisnąć swoje kolczaste druty wokół nas? Czy trzeba czekać, jak sugeruje Wallerstein, jeszcze co najmniej kilkadziesiąt lat na krach kapitalizmu? Krach kapitalizmu w jego obecnej formie? Jak w obecnej formie, to czy ewoluuje, czy da całkiem nową jakość, inny, lepszy system-świat?

Wiemy, że po tym ogromnym kryzysie w latach 30. ubiegłego stulecia była wojna, która przysłużyła się kapitalizmowi znakomicie..

.. jak będzie teraz?

(r)

3 komentarze:

  1. No a ja wciąż nie wiem, o co chodzi z tym kryzysem, czyj to kryzys... a dodam, że parę razy w tygodniu TVN CNBC Biznes oglądam na kablówce...

    A może kryzys czy też "kryzys" był potrzebny nie tylko kapitalistom?

    Ludzie dali sobie zrobić wodę z mózgu, ale czy to tylko wina mediów? Moze to taki impuls zbiorowej miłości? "Mamy ciężkie czasy, ludziska, zbierzemy się, pokrzepimy, zaciśniemy pasa". Taka ściema. Może ludziska naprawdę uwierzyły, że bogatym jest teraz źle i czerpali z tego satysfakcję, płacąc za ten kryzys?

    Czyj kryzys? Na pewno to, co miało dać po miliardowych kapitałach korporacjom, zostało "sprzedane" ludziom właśnie w ten sposób, podzielono się z nami tym kryzysem. Oczywiście w jakimś stopniu kapitaliści ucierpieli, ale wygrawszy przyzwolenie ogółu zniwelowali to znacznie zaciśnięciem pasa pracowników i pracowniczek.

    Daaawno temu gadałyśmy o tym kryzysie, ale ja dalej się będę upierać, że retoryka zdecydowanie w tym kryzysie przeważa, co miało oczywiście całkiem realne skutki.

    Ale niby dlaczego to ma być koniec kapitalizmu? Może to właśnie kapitalizm wyszedł obronną ręką? Na TVN CNBC mówią, że kryzys to wina przywilejów socjalnych :D

    Być może "To nie był nasz kryzys" jest dość infantylnym hasłem i nie uwzględnia wszystkich prawideł ekonomii, ale dodając do tego... "To nie był nasz kryzys, ale nas w nim umoczyli" w jakiś sposób można oddać obraz tej paradoksalnej sytuacji. Nie wynika z tego, że ten kryzys, czymkolwiek był, był kryzysem kapitalizmu jako takiego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sami nakręcamy polityczno-ekonomiczne tryby tego świata, dajemy się z łatwością wciągnąć w gry korporacji i jeszcze, Drogi (r) próbujemy o tym dyskutować, jakbyśmy mieli na to jakikolwiek wpływ:) Niczego nie zrobiliśmy, nie robimy i pewnie nie zrobimy, by oprzeć się wielkiej machinie wpływów korporacji i rządowym decyzjom pod ich dyktando.
    Ktoś ostatnio mi powiedział "jak chcesz coś zmienić, to wejdź w ich tryby, ale kręć się w drugą stronę"
    Osobiście uważam, że jedyne wyjście, to REWOLUCJA!!! - ale chyba się powtarzam :)
    Na pytanie "czyj to kryzys?"
    Odpowiadam.
    Kryzys jest wspólny, ogólnoświatowy, to kryzys zmanipólowanego człowieka!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja swoj kryzys jak na razie pokonalem. odzylem jak feniks z popiolow

    OdpowiedzUsuń