czwartek, 14 stycznia 2010

A gdyby przybyli kosmici? Rozważań o wyjątku ciąg dalszy

[Część pierwsza rozważań tutaj.]

Tak, wiem, reguła potrzebuje wyjątku, żeby potwierdzić swój status reguły. Dlatego – pomimo niechęci – skrycie musi wyjątek tolerować, a nawet hołubić. Co więcej: reguła sama produkuje swoje wyjątki: każda hetereonorma produkuje swoich odmieńców, każdy kapitalizm produkuje swoich komunistów. Średniowieczny karnawał także wywracał porządek społeczny do góry nogami, ale tylko na jeden dzień. A zatem tylko system rozumiejący strukturalną potrzebę wyjątku ma szanse na względną trwałość (dlatego faszyzm od początku nie miał szans: mógł się utrzymać na etapie eksterminowania każdego odstępstwa od normy, ale gdyby ostatecznie zwyciężył, załamałby się niechybnie z braku wyjątków).

Ale gra to niebezpieczna, bo wyjątek może w każdej chwili zacząć żyć własnym życiem, może regułę przechytrzyć, przeinaczyć, doprowadzić do ruiny. Choć większość wyjątków potulnie przytakuje wszechogarniającej władzy reguły, są też i takie, które mają odwagę dążyć do zmiany, czy wręcz do zastąpienia dotychczasowej reguły. Reguła nie ma więc łatwego życia: musi hodować wyjątki żyjąc w nieustannym strachu, że w każdej chwili mogą one obalić jej ojcowską władzę.

A czy można pomyśleć wyjątek nie jako pochodną systemu, ale jako coś, co przychodzi zupełnie z zewnątrz? A co, gdyby przybyli kosmici? Albo pojawił się Godot? To już myślenie mesjanistyczne. Gdyby przybyli kosmici, nie przybyliby przecież w próżnię: przy tysiącach opowieści science-fiction o istotach pozaziemskich wszelkiej maści, natychmiast zostaliby wpisani w tę czy inną istniejącą narrację. W pewnym sensie kosmici już dawno przybyli i żyją spokojnie obok nas.

Najdalej idącą wersją mesjanizmu jest myśl, że to, co nadejdzie z zewnątrz, jest zupełnie nie do pomyślenia i nie do nazwania. Jakiekolwiek wyobrażenie takiego radykalnego wyjątku w porządku rzeczy, tego cudu, musi być z założenia błędne. Nie można zatem zakładać, że ów wyjątek-mesjasz przyniósłby sprawiedliwość, pokój czy powszechną szczęśliwość. („I cóż za bestia, której czas wreszcie powraca, / Pełznie w stronę Betlejem, by tam się narodzić?” – pyta Yeats w słynnym wierszu „Drugie przyjście”.)

Ale zanim przyjdzie Godot, przylecą kosmici, a w Betlejem narodzi się nienazwane monstrum, jedyne, co możemy zrobić tu i teraz, to stać się świadomymi pracownikami wyjątku, a nie wyrobnikami reguły.
(t)

2 komentarze:

  1. Reguła nie jest tym samym, co norma!

    OdpowiedzUsuń
  2. to prawda, ale istnieją między nimi niezaprzeczalne związki (np. zarówno norma, jak i reguła są uzależnione od performatywnego powtarzania/cytowania); wiele zależy od precyzyjnych definicji; prosiłbym o rozbudowanie krytyki!

    OdpowiedzUsuń