poniedziałek, 25 stycznia 2010

Widma

Z przyjemnością przeczytałem tekst Jarosława Pietrzaka „Ciesz się swoją fiksacją!” Doceniam przenikliwość i precyzję jego argumentów, zakres odniesień i intelektualną oryginalność. I choć tekst adresowany jest przede wszystkim do Piotra Ciszewskiego i innych podobnie myślących lewicowców, to i tak czuję się wywołany do tablicy. Stąd ta krótka odpowiedź.

Najbardziej uderza sposób, w jaki Pietrzak odwołuje się do moich argumentów, aby zbudować swoją krytykę. I tak: z moich argumentów „wyłażą pewne ukryte założenia”, coś „majaczy z tyłu głowy”, coś się „plącze w kuluarach”, coś jest ukryte i podskórne, a z pewnych rzeczy „jakoś” zdaję sobie sprawę, ale właściwie nie wiadomo jak. Język to niemal gotycki, albo psychoanalityczny (te dwa dyskursy uważam za ściśle pokrewne). Patrząc z tej perspektywy (skądinąd bardzo mi bliskiej), należy przyznać, że z każdego tekstu coś wyłazi, w każdym tekście coś majaczy i jakieś widma plączą się w kuluarach.

Zgadzam się całkowicie z argumentem dotyczącym faszyzmu, nigdy jednak nie twierdziłem, że należy go sprowadzać wyłącznie do kwestii kulturowych. Nie po to krytykuję redukcjonizm ekonomiczny, żeby proponować redukcjonizm kulturowy – co zresztą dość jasno powinno wynikać z całości mojej argumentacji.

Ciekawszy wydaje się zarzut dotyczący opozycji między jednostką a „widmem zagrażającej jej i czyhającej na nią” wspólnotowości. Zdaję sobie sprawę, że ze względu na skrótowość i „popularyzatorski” charakter wielu moich tekstów to zagadnienie pozostaje niedoprecyzowane. Ale przecież zawsze mówię o „alternatywnych modelach wspólnotowości”, a nie o jakiejś abstrakcyjnej wolności równie abstrakcyjnej jednostki. Doskonale rozumiem błędność liberalnej koncepcji podmiotu i jestem świadom wielu alternatywnych propozycji, zwłaszcza tych wypracowanych w ramach teorii queer. Uważam też, że o ile jednym z założycielskich konceptów (neo)liberalizmu jest (specyficznie rozumiana) jednostka, a (neo)konserwatyzmu (specyficznie rozumiana) wspólnota, o tyle myślenie lewicowe – dostrzegając zresztą arbitralność przywołanego tu podziału – powinno koncentrować się na tym, co społeczne. Całkowicie zgadzam się z twierdzeniem, że człowiek jest istotą inherentnie społeczną; w kolejce do publikacji na blogu czeka już tekścik nawiązujący do tego twierdzenia. Stąd także wziął się mój pomysł na jeden z kolejnych numerów InterAliów, „Społeczni inaczej”.

Na koniec jeszcze coś o wiktymologii. To kwestia skomplikowana – psychologicznie, społecznie czy politycznie. Nie wymyślili jej bynajmniej „ideolodzy” LGBT, muszą się z nią mierzyć Afro-Amerykanie w USA, feministki w Polsce i chyba wszystkie dyskryminowane grupy gdziekolwiek. Podzielam krytyczne podejście Pietrzaka do „chrystyfikacji figury Prześladowanego Geja”. Ciekawe więc jest to, że od tej samej figury Pietrzak rozpoczyna swój własny wywód. Czy zatem „podskórnie” nie ulega tej samej fiksacji, którą krytykuje?

Przed widmami nie ma ucieczki, jak uczy psycho-gotyko-analiza. Jeśli nie damy im się skutecznie sterroryzować, to potrafią być niezwykle twórcze. Czego najlepszym przykładem jest tekst Jarosława Pietrzaka.
(t)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz