niedziela, 7 lutego 2010

LGBTQIA

Na początku byli geje i lesbijki. To oczywiście nieprawda, ale ponieważ każdą historię wypada zacząć od wyznaczenia jakiegoś umownego punktu wyjścia, dla (po)nowoczesnych reżimów seksualności za początek można równie dobrze uznać ukonstytuowanie się tych dwóch kategorii tożsamościowych, w opozycji do uznawanej za standard heteroseksualności. (Choć w rzeczywistości termin „heteroseksualizm” powstał później niż „homoseksualizm” – a więc na początku i tak były osoby homoseksualne.)

Biseksualizm mógłby potencjalnie zachwiać tymi binarnymi rozróżnieniami (homo-hetero, gej-les), ale tak się nie stało. Udało się go wpisać w istniejący dyskurs jako jedną z trzech oficjalnie uznawanych „orientacji seksualnych”. Taki podział daje klarowny, stabilny obraz, w którym wiele osób odnajduje dla siebie „bezpieczne miejsce”: tu, tam, albo pośrodku.

Potem jednak nastały osoby transpłciowe i zaczęło się zamieszanie. Nagle okazało się, że kwestia identyfikacji płciowej i kwestia wyboru obiektu seksualnego nie układają się według prostych, przyjętych wcześniej recept. Samo zjawisko „transpłciowości” jest wewnętrznie niejednolite, nie da się go gładko podciągnąć pod kategorie tożsamościowe; np. niektóre osoby transseksualne, zwłaszcza po zmianie płci, chcą jak najlepiej wpasować się w normy płciowe, inne wręcz przeciwnie – czują się seksualnymi dysydentami. Znane są też przypadki, gdy osoba transseksualna po zmianie płci zmienia także swoją „orientację” płciową. Odtąd płeć i seksualność zaczęły się jawić się jako obszar niezwykle zagmatwany.

Queer starał się ogarnąć jakoś cały ten galimatias, a przynajmniej go reprezentować. Unikał ścisłych, stałych kategorii, stawiał na polimorficzność i płynność. Przede wszystkim starał się nie wykluczać. Ale i ta kategoria okazała się problematyczna: krytycy oskarżają ją o zacieranie różnic i wymazywanie mniej widocznych „odmieńców” na korzyść bardziej widocznych (np. wymazywanie lesbijek na rzecz gejów, osób nie-białych na rzecz białych, tych z klasy niższej na rzecz klasy średniej, itd.). Zdaniem wielu, założona „nieostrość” tej kategorii oferuje zdecydowanie mniejszą skuteczność polityczną niż kategorie tożsamościowe, a niekiedy prowadzi wręcz do ponownego „uszafowienia”. Tak czy inaczej, queer – pozostając świadomym swoich ograniczeń – jest niewątpliwie najogólniejszą i najpojemniejszą z omawianych kategorii.

Potem przyszła kolej na „I”. O ile część osób transpłciowych odnajduje się w dualizmie płciowym i pragnie jedynie dostosowania swojego „błędnego” ciała do właściwej płci psychicznej, o tyle osoby interseksualne rodzą się z ciałem z założenia niepasującym do norm anatomiczno-kulturowych. I choć mogą utożsamiać się z jedną z dwóch oficjalnie uznanych płci, to jednak duża część woli postrzegać się jako osoby innej, „trzeciej” płci. Jaki sens mają w odniesieniu do tych osób takie kategorie, jak gej albo lesbijka?

Znaczenie litery „A” nie jest oczywiste. Coraz częściej uznaje się, że odnosi się do osób aseksualnych. Jeśli tak, to znowu można powiedzieć, że kategorie homo, hetero, gej czy les są w tym przypadku absurdalne. W ogóle to, co dla społeczeństwa stanowi niezwykle istotne kryterium „kategoryzowania” ludzi, czyli seksualność, okazuje się nie mieć dla niektórych specjalnego znaczenia. Ale „A” interpretuje się także jako „allies”, czyli sojusznicy. To znaczenie wskazywałoby na szerszy projekt społeczno-polityczny, na pewną koalicję, której celem jest nie stabilizowanie i „gettoizacja” tzw. mniejszości seksualnych, ale raczej gruntowniejsza zmiana myślenia o seksualności, wykroczenie poza dotychczas obowiązujące kategorie. Powyższą niejednoznaczność można by, przekornie, posunąć jeszcze dalej, proponując kolejne znaczenie dla tej literki: A jak „ambiwalentny” (albo „Ambiguous”).

Niektórych ta zabawa w literki śmieszy, innych irytuje. Ale wynika z niej kilka ciekawych lekcji.

Choć literki ustawione są w jednym rządku, warto zdać sobie sprawę, że reprezentują one różne porządki, różne sposoby myślenia o płci i seksualności. Trzy pierwsze jeszcze jako-tako trzymają się kupy, ale pozostałe to już zdecydowanie postacie z innych bajek. To trochę tak, jakby w jednym rządku ustawić psy, drapieżniki, ssaki i zwierzęta domowe (choć oczywiście nie jest to idealna analogia).

W starych, dobrych czasach, kiedy posługiwano się skrótem LGB albo LGBT, katalog możliwości wydawał się zamknięty. Wiele osób woli taki rodzaj katalogu, bo wymienia on „czarno na białym” jakie grupy mamy na myśli. W takim katalogu najważniejsza jest logika „albo-albo”: albo gej, albo lesbijka, albo biseks. Ale im głębiej w las, tym więcej drzew: kolejne kategorie zaczynają się zazębiać, stosować logikę „i-i” (np. i lesbijka i queer), czy nawet „ani-ani” (tu mogliby się zmieścić „sojusznicy”, a także wiele osób identyfikujących się szeroko jako „odmieńcy”). Można twierdzić, że katalog otwarty byłby lepszy, bo z góry obejmowałby również te kategorie, które dziś jeszcze nie istnieją, ale wykształcą się w przyszłości. Po co więc dodawać kolejne litery ad absurdum? Propozycją katalogu otwartego jest oczywiście termin „queer” (albo odmieńcy). Używa się też innych szerokich pojęć, takich jak „osoby nieheteroseksualne” (ale w jakim sensie np. osoba interseksualna jest nieheteroseksualna?) albo osoby o nienormatywnej seksualności (tu z kolei mieściłyby się osoby zasadniczo pożądające „płci przeciwnej”, ale uprawiające nienormatywne praktyki seksualne).

To dodawanie literek może jednak mieć swój perwersyjny, wywrotowy sens. Ich z grubsza chronologiczna kolejność wskazuje na element czasowości, na postępujący i nieprzewidywalny proces multiplikacji kategorii seksualnych. Ten postęp w czasie odpowiada w przybliżeniu stopniom widoczności poszczególnych kategorii: geje są daleko bardziej widoczni niż osoby interseksualne. Innymi słowy, proces, na który wskazuje nasz skrót, polega na tworzeniu nowych kategorii oraz zwiększaniu ich widoczności. Trzy ostatnie literki nie mają zresztą ustalonego porządku, często występują w różnej kolejności; myślę, że w imię znoszenia hierarchizacji (np. „geje są ważniejsi niż osoby transpłciowe”) warto traktować kolejność wszystkich literek luźno i wymiennie, posługując się np. skrótem ILATBGQ albo TQALIGB. Najgorszym nadużyciem omawianego skrótu jest używanie go w sytuacji, gdy de facto ma się na myśli wyłącznie lesbijki i gejów. Literki mogą oczywiście występować zupełnie osobno, albo w dowolnych zestawieniach, ale największy potencjał wywrotowy mają wtedy, gdy występują razem.

Jak już wspomniałem, ABTGILQ to swego rodzaju twór hybrydyczny, składający się z określeń należących do zgoła różnych porządków myślenia. Zgodnie z zasadą odmieńczego pożądania, w tej pseudo-klasyfikacji liczy się nieskończona horyzontalna koniunkcja: i – i – i… Paradoksalnie, zamknięty (z pozoru) katalog zawiera w sobie inny, otwarty katalog (Q), który właściwie mógłby zastąpić wszystkie pozostałe literki, ale mimo to stoi grzecznie w rządku i nie chce rządzić. Mnożenie kategorii (dorzućmy jeszcze, spośród wielu dostępnych, panseksualizm czy poliamorię) może wskazywać na pewną absurdalność, a przynajmniej arbitralność kategoryzacji w ogóle; pozwala wymknąć się logice stabilnych tożsamości, które łatwo dawałyby się zasymilować, podporządkować, u-regulować. Można postulować zniesienie wszelkich kategorii, ale można też posługiwać się kategoriami z dystansem, z ironią, z poczuciem ich niewystarczalności i nieprzystawalności. Należy nieustannie przypominać, że „tożsamość” funkcjonuje w ogromnej mierze właśnie na zasadzie skrótu, czyli redukuje faktyczną, empiryczną złożoność naszego psycho-seksualnego życia do kilku rozpoznawalnych, jednoznacznych kategorii, do pojedynczej „litery”. Namnażanie kategorii uderza w samą logikę kategoryzacji, a katalog, który udaje zamknięty, zdradza swoje wieczne, fundamentalne niedomknięcie.
(t)

11 komentarzy:

  1. litery LGBTQIA wystepuja chronologicznie, w miare odkrywania, bądź przyzwalania na istnienie danej grupy. Dlaczego L jest podawana zazwyczaj jako pierwsza?
    ponieważ Lesbijki mogą funkcjonować w świecie bez skrępowania.
    im bardziej w prawo, tym to przyzwolenie jest coraz mniejsze. lub dana grupa którą symbulizuje litera jest co raz mniejsza.

    Sam skrót jest LGBTQIA jest skrótem oznaczającym mniejszości seksualne, a każda litera jest podzbiorem tego zbioru.
    -> już wiem dlaczego uczyłem sie matematyki ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. chodzi mi o "przyzwolenie" społeczne

    OdpowiedzUsuń
  3. "Sam skrót jest LGBTQIA jest skrótem oznaczającym mniejszości seksualne, a każda litera jest podzbiorem tego zbioru."

    -- no właśnie nie do końca, co starałem się -- jak zwykle nieudolnie -- pokazać w moim wpisie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej no, czy muszę mówić, że należę do osób nienawidzących lgbtq coś tam? :D


    Ale jedno jest tu ostro nie tak:

    Jak to "nastały" osoby transpłciowe?

    Wydaje mi się, że dawne ruchy lgbt nie były takie wredne i bardziej akceptowały bycie wpoprzek binaryzmu płci niż obecne. A kiedy nastąpiło wypchnięcie ludzi trans? Kto go dokonał?

    Kurczę, trudno to określić.

    Khakać się chce tymi "tożsamościami" i subkulturami z osobna i razem wziętymi. Szczerze mowiąc nie wiem, co gorsze: czy jak definiują się z osobna, czy jak gejuchy piszą "jesteśmy lgbtqaaaaawrrr" żeby zdobyć lepsze granty, że niby reprezentują wszystkich.

    Ja mam lepszą receptę: wyeliminować mężczyzn i będzie po kłopocie. Szast-prast.

    OdpowiedzUsuń
  5. zapomniałaś dodać, Lily, że Kartagina musi być zniszczona... ;D

    co do nastania - przecież to nie jest historia czegokolwiek innego, jak pojawiania się pewnych terminów w przestrzeni publicznej (i zwiększania się "widzialności" pewnych grup) - zresztą opowiedziana z dystansem i świadomością całkowitej umowności takiej narracji (a także umowności tych wszystkich literek i kategorii)

    a czy dawniej środowiska odmieńców były bardziej akceptujące niż obecnie? - tego nie wiem, nie mam danych

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasne, umowności widzę, ale zjawisko lgbtqwwrrr wydaje mi się jednak niepokojące.

    Dlaczego mainstreamowe organizacje nagminnie dodają teraz q?

    A, bo jak powiesz, że jesteś q czy a, to cudownie. Powiedzą pewnie: zbierz sobie parę podobnych q, zróbcie sobie warsztaty, grupę wsparcia, telefon zaufania, cokolwiek. Tylko nie krytykujcie innych, to i inni nie będą krytykować was. Od dzisiaj jesteście q, a my jesteśmy g, wy jesteście fajni, my jesteśmy fajni. Jest dwa razy fajniej, a do raportu grantowego mamy pełną zgodność z certyfikatem jakości q.....


    Ponura wizja, no nie?


    Dlatego wolę tropem Irigaray czasem udawać, przemalowywać się, że niby jestem gejem, czy kimś tam (zależy, z kim rozmawiam). Wtedy wkraczam na ich pole i walczę na ich polu, przedrzeźniać ich, do momentu, kiedy wypowiem swoje.


    To jeden ze sposobów, żeby wywołać w mężczyznach nie tak trudny zresztą do wywołania mechanizm... autodestrukcji.

    Zastanawiam się od dawna nad zagadnieniem gejowskiej melancholii i zastanawiam się, jak użyć jej jako narzędzia, aby przejąć kontrolę nad światem. To oczywiście niebezpieczne zabawki, ale które wobec tego są bezpieczne?

    OdpowiedzUsuń
  7. wszystko jest potencjalnie niepokojące i potencjalnie obiecujące; i wszystko podlega prawom kooptacji, normalizacji, komercjalizacji

    i trudno, w takim środowisku musimy pracować, takie mamy narzędzia pracy; musimy przedrzeźniać, pokazywać umowność, wyciskać potencjał wywrotowy skąd się da - z tigqlab, z melancholii czy z czego tam jeszcze...

    OdpowiedzUsuń
  8. na dokładkę: LGBTIQQNN2SAAPPNASC: lesbian, gay, bisexual, transgender, intersex, queer, questioning, non-normative, two-spirit, straight-ally, asexual, pansexual, polyamorous, none-of-the-above, all-of-the-above, some-of-the-above, constantly-changing ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam, czytam... do "świętych" nie należę, różne "sprawy" się widziało, jak i praktykowało, lecz ten ostatni wpis już całkowicie mnie załamał. Mały żart,oczywiście. Interesuje mnie pansexual oraz inter ze względu na Przyjaciela. A tutaj jeszcze none- i all- i some- above... całe moje studia i psychologia się w tym zagubiła. Wytłumaczcie proszę, różnice między tymi ostatnimi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. przyjdzie ISLAM I zutylizuje

    OdpowiedzUsuń
  11. O łał popaprańcom jeszcze się nie skończyły pomysły na zniszczenie społeczeństwa? Ciekawe co będzie zaraz lgbtqialrtwzdhyuomc? 😆

    OdpowiedzUsuń