środa, 18 listopada 2009

Możliwe / pożądane

[Kilka ostatnich zdań krótkiego tekstu pt. "Możliwe / pożądane: Odmieńcze odczytanie standardowej narracji LGBT w Polsce". Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, a chciałby, zapraszam do lektury pełnego tekstu tutaj]

Celem (słusznej) krytyki środowisk LGBT jest często nadmierny wpływ kościoła katolickiego na polskie społeczeństwo, jednak niewielu aktywistów dostrzega "zarazę neoliberalizmu", która zawęża pole naszego politycznego myślenia, a zwłaszcza zakres tego, co uważamy za "możliwe" i "pożądane". Na ogólniejszym poziomie politykę queer można wyobrazić sobie jako politykę inherentnie wywrotową i destabilizującą - nawet jeśli destabilizacji ulegają nasze dotychczasowe pojęcia tożsamości seksualnej czy "praw mniejszości homoseksualnej". W moim przekonaniu polityka queer powinna być polityką kryzysu, ponieważ kryzys otwiera nowe horyzonty, wytycza nowe kierunki, tworzy nowe parametry tożsamości. Jest to polityka, która dąży do różnorodności, a nie unifikacji; która promuje nowe rodzaje "powiązań" społecznych/politycznych/seksualnych (czyli swego rodzaju "hybrydyzację"), zamiast utrwalać zastane całości; która wreszcie gotowa jest zaryzykować pewną dozę (społecznej/politycznej/seksualnej) "nieczytelności" sprzyjającej wywołaniu pewnego "kryzysu poznawczego", który może umożliwić powstanie nowych form podmiotowości i społeczności.
(t)

środa, 11 listopada 2009

W jakim projekcie lewicowym sens?

Żeby dokonać skutecznej interwencji w strukturę systemu-świata, w którym żyjemy, potrzeba krytycznej, radykalnie lewicowej, kompleksowej polityki społeczno-kulturowej, podkreślającej wielopłaszczyznowość opresji i przemocy, które dotykają jednostki we współczesnym systemie-świecie (czytaj: ścisłe powiązanie ze sobą płci, klasy, rasy, seksualności, etniczności, statusu, itp.).

Tymczasem utrzymuje się nieprzekraczalny rozdział na (poważny) lewicowy aktywizm, skupiający się na kwestiach gospodarczych, i na politykę, w cudzysłowie, „zaledwie” kulturową, jak feminizm czy ruch LGBT, która często traktowana jest jako fanaberia kapryśnego liberalizmu, grupująca tematy zastępcze i kwestie „niepoważne”. Rozdział ten, podtrzymywany w dyskursie (wewnętrznym) niektórych organizacji lewicowych również w Polsce, powoduje, że obecny neoliberalny system niestety ugruntowuje swoją hegemonię jako, jak zauważają Gerard Dumenil i Dominique Levy, „nowy porządek społeczny”, gdyż wydaje się nie mieć konkurencyjnego projektu krytycznie kulturowo-społecznego, który, dokonując kompleksowej i ideowej krytyki systemu z pozycji radykalnie lewicowych, stanowiłby poważne zagrożenie dla neoliberalnego status quo.

Zatem: zasadny byłby tutaj taki szeroki ruch społeczny, który uwzględniałby i równie ideowo zajmowałby się wszystkimi rodzajami przemocy i opresji, jakie są generowane przez obecną konfigurację systemu-świata, w którym żyjemy; taki ruch tłumaczyłby zależności między poszczególnymi opresjami i punktami przemocy oraz pokazywałby ich wspólny mianownik, jakim jest kapitalistyczny, eurocentryczny, rasistowski, heteronormatywny i patriarchalny system. Pokazywałby ideologiczność i podważałby zasadność przyczółków tego systemu-świata: instytucji kapitału, instytucji małżeństwa, instytucji orientacji seksualnej, instytucji monogamii, instytucji płci, instytucji rasy, ideologii binaryzmu.

Należy odzyskać dyskurs wspólnoty i zbiorowości, podkreślać funkcjonalność i efektywność lewicowych koalicji. Należy wyrabiać świadomość konieczności kompleksowej, wielopłaszczyznowej krytyki i analizy, i działania na rzecz zmiany kompozycji systemu-świata. Należy wyrwać się spod pręgierza egoistycznej, konkurencyjnej ideologii neoliberalnego indywidualizmu, który prowadzi do ostrego sekciarstwa na lewicy. Należy zrezygnować z kapitalistycznej logiki sprowadzającej każde działanie społeczno-polityczne do kwestii "opłacalności" i zimnej Realpolitik.

W takiej praktycznej polityce, według mnie, powinna celować lewica z prawdziwego zdarzenia.
(r)