[Kilka ostatnich zdań krótkiego tekstu pt. "Możliwe / pożądane: Odmieńcze odczytanie standardowej narracji LGBT w Polsce". Jeśli ktoś jeszcze nie czytał, a chciałby, zapraszam do lektury pełnego tekstu tutaj]
Celem (słusznej) krytyki środowisk LGBT jest często nadmierny wpływ kościoła katolickiego na polskie społeczeństwo, jednak niewielu aktywistów dostrzega "zarazę neoliberalizmu", która zawęża pole naszego politycznego myślenia, a zwłaszcza zakres tego, co uważamy za "możliwe" i "pożądane". Na ogólniejszym poziomie politykę queer można wyobrazić sobie jako politykę inherentnie wywrotową i destabilizującą - nawet jeśli destabilizacji ulegają nasze dotychczasowe pojęcia tożsamości seksualnej czy "praw mniejszości homoseksualnej". W moim przekonaniu polityka queer powinna być polityką kryzysu, ponieważ kryzys otwiera nowe horyzonty, wytycza nowe kierunki, tworzy nowe parametry tożsamości. Jest to polityka, która dąży do różnorodności, a nie unifikacji; która promuje nowe rodzaje "powiązań" społecznych/politycznych/seksualnych (czyli swego rodzaju "hybrydyzację"), zamiast utrwalać zastane całości; która wreszcie gotowa jest zaryzykować pewną dozę (społecznej/politycznej/seksualnej) "nieczytelności" sprzyjającej wywołaniu pewnego "kryzysu poznawczego", który może umożliwić powstanie nowych form podmiotowości i społeczności.
(t)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz