Marta Konarzewska: Konkretnie: czy np. gejowski styl życia nie jest takim mechanizmem, który miał wyzwalać, a stał się autorytarny?
Rafał Majka: Na dzisiejszym mainstreamowym gejostwie żeruje kapitalizm. Tożsamość gejowska, praktyka „bycia gejem”, w ogóle cała instytucja gejostwa w krajach regionu euroatlantyckiego są przepisywane pod dyktando konsumpcyjnego, neoliberalnego kapitalizmu. Z kolei mainstreamowe organizacje LGBT, starając się znormalizować i „zalegalizować” gejostwo i lesbijstwo w systemie, wtłaczają gejów i lesbijki w systemowe instytucje przywileju oraz normatywne skrypty „dobrego, wartościowego życia”. Różnorodność, ale jako system polakierowany w kolorach tęczy, zakonserwowany. Taki sam problem mają z (neo)liberalnym feminizmem feministki lewicowe czy marksistowskie.
W którym kierunku chcemy zmierzać? Czy ku takiej przestrzeni, w której kobiety, geje, lesbijki, transseksualistki i osoby queer mają „równościowo” uczestniczyć w strukturach przemocowej władzy i wyzysku?
(...)
Mam sobie wyjść z kapitalizmu, do widzenia, do niewidzenia się z panem? Niemożliwe...
Niekoniecznie! To wyobrażenie, że żyjemy w jednym wielkim kapitalizmie i cała przestrzeń dookoła jest kapitalistycznym monolitem. A wcale tak nie jest.
Jest cała masa różnych instytucji i praktyk ekonomicznych, które – kiedy zastosujemy prostą definicją kapitalizmu – „kapitalistyczne” wcale nie są, jak np. spółdzielnie czy organizacje non-profit. Myślmy zawężoną kategorią kapitalizmu: kapitalizm nie jest wszędzie tam, gdzie jest rynek, gdzie się kupuje i sprzedaje, tylko tam, gdzie jest wyzysk.
Kapitalizm to system wyzysku pracownika, który nie posiada środków produkcji, przez pracodawcę; gdzie pracodawca zagarnia wartość dodatkową wytworzoną przez pracownika, zysk. Myśląc w ten sposób, jesteśmy w stanie uwolnić szereg instytucji, które nie wpisują się w tę logikę, i spojrzeć na przestrzeń społeczno-ekonomiczną, w której żyjemy, jako na zróżnicowany krajobraz: wiele różnych praktyk i instytucji koegzystujących, nachodzących na siebie, starających się jedna drugą zdominować. To kwestia dowartościowania jakiejś wizji ekonomicznej na poziomie instytucjonalnym i symbolicznym.
Z dominującymi dyskursami jest oczywiście ten kłopot, że one siebie totalizują i my też mamy tendencję do ich totalizowania, myśląc, że jesteśmy na nie skazane do końca życia. Że żyjemy w Kapitalizmie przez wielkie „k” i nigdy z niego nie wyjdziemy. Jeśli tak będziemy myśleć, to z pewnością tak właśnie będzie.
(...)
„Radykalne otwarcie” – powtarza się to coraz częściej za bell hooks. Co masz na myśli, mówiąc „radykalne”?
Postawa czy też krytyka radykalna patrzy całościowo na daną praktykę społeczno-kulturową (tożsamościową lub instytucjonalną) i bierze pod uwagę historyczne usytuowanie tej praktyki, czyli to, w jakim okresie historycznym powstała, na co była reakcją, co w swojej kompozycji marginalizuje, jak funkcjonuje w tej historycznej teraźniejszości. Czyli np. patrzy na normatywne reżimy gejostwa czy lesbijstwa: że tożsamość geja nie istniała zawsze, że „stać” na nią jednostki z klasy wyższej średniej albo wyższej; jaki obraz geja czy lesbijki jest konstruowany, aby ułatwić „zadomowienie” w obecnym systemie, jak kapitalizm żeruje i przekształca tożsamość gejowską czy lesbijską. I że „dobre” gejowskie czy lesbijskie życie można realizować w dużym mieście.
Kathie Sarachild, jedna z drugofalowych feministek, podkreślała, że radykalny to nie tylko ekstremistyczny, bo „radicalis” to po łacinie zakorzeniony, a „radix” – korzeń.
Tak, definicja ta podkreśla etyczno-polityczne tło radykalnej krytyki – krytyki „zakorzenionej”, jak i radykalnych działań – działań, za którymi stoi solidne, intersekcjonalne zrozumienie kontekstu, w jakim są podejmowane. Postawa radykalna obiera perspektywę, która jest zainteresowana całościowym przemyśleniem życia w kontekście i zastanawia się, jak można stworzyć lepsze warunki, by to życie się rozwijało.
r
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz