sobota, 12 czerwca 2010

Queer a "znikająca lesbijka"

[Fragmencik niewiele dłuższego komentarza opublikowanego w najnowszym numerze InterAliów - zapraszam.]

Zostawiając na boku dyskusję o przydatności lub zbędności kategorii tożsamościowych, uważam, że kategoria "lesbijki" jest niezwykle cenna jako narzędzie heurystyczne. W każdej praktyce społecznej (a więc także w praktykach naukowych) zaznacza się tendencja do (w ogromnej mierze zautomatyzowanego) odtwarzania się pewnych hierarchii, pewnych widzialności, pewnych struktur uprzywilejowania. Zwłaszcza wszelkie formy instytucjonalizacji zdają się wymuszać powielanie skostniałych tożsamości, relacji, struktur władzy.

Z całą pewnością teoria queer uległa z czasem instytucjonalizacji, stała się mniej lub bardziej szanowaną "dyscypliną wiedzy", a tym samym nabrała cech kulturowego kapitału, do którego nie wszystkie podmioty, w imieniu których zdaje się przemawiać, mają równy dostęp. Instytucjonalizacji tej, jak sądzę, nieuchronnie towarzyszy wspomniane wyżej odtwarzanie się "odziedziczonych" hierarchii społecznych. Bez (heurystycznie, a nie ontologicznie rozumianej) "lesbijki" nie mamy języka, którym możemy mówić o mechanizmach wykluczania i wymazywania - bo skoro wszyscy jesteśmy "queer", to nikt nie może narzekać na "wtórną dyskryminację". A tymczasem męski przywilej potrafi odtwarzać się na wiele różnych, bardzo subtelnych sposobów, co w konsekwencji może prowadzić do "przewagi perspektywy gejowskiej w studiach queer" i do efektu "znikającej lesbijki".
(t)

4 komentarze:

  1. A ja znowu zachowam się wstrętnie i wrednie: czy problem lesbijki znikającej w queerze nie jest już dość zaprzeszły, skoro... queer juz zniknął? No ale lesbijki przetrwały jakoś ten queer i jeszcze jak dobrze się mają!

    Znowu jakiś anonim napisał przy przeszłych postach, że piszę niepolitycznie: czyżby? Może ja po prostu oddycham inną polityką, nie tą queerową, bardziej taką codzienną i dużo bardziej wredną, ale też kapryśną!

    No ale nie chcę byc aż tak wredny, żeby uśmiercać queer swym słowem i wbijać queerowi osikowy kołek w pierś. Ale moje stanowisko po prostu różni się od stanowiska np. Anny Laszuk opisanego też w Furii I - ona widzi queer jako przeszkodę, a ja nie widzę queeru jako przeszkody, bo nie widzę queeru ;-) Gdyby jednak bardzo mocno wziąć sobie do serca stanowisko Anny Laszuk, to trzeba by wierzyć, że queer istnieje i trzeba biedactwo queerowe bronić przed taką krytyką! Czyli dowód przez nagację :-)

    Więc co z lesbijkami?


    Dają czadu!

    OdpowiedzUsuń
  2. droga Lily, queer świetnie czuje się w znikaniu! jest widmem, które materializuje się w nieoczekiwanych momentach; jest tym, co już było i tym, co nadchodzi; a lesbijki? lesbijki po prostu są! ;)

    ps w moim przekonaniu queer to (między innymi) odzyskiwanie codzienności

    OdpowiedzUsuń
  3. A moim zdaniem queer nigdy nie imał ani nie ima się codzienności. Queerowe imperatywy pochodzą albo z idealistycznej etyki empatii (akademia, aktywizm), albo z ostro apodyktycznych i niecodziennych wystąpień artystycznych (kultura).

    Jeśli pytamy, dlaczego queer stał wykluczającą modą, to nie przekonujmy samych siebie na siłę, że się nie stał, tylko spytajmy, dlaczego nieuchronnie musiał się stać.

    A nawet gdybym sobie na własne potrzeby sczyścił skojarzenia z queerem z tego, co mi się nie podoba, to i tak nie podoba mi się ta niemożliwa i niemiła w gruncie rzeczy idealistyczna queerowa empatia. Zamiast niej wolałbym bardziej praktyczne zainteresowania polityczne.

    Mo ale - i tu zaczyna się mój optymizm: fajne rzeczy, ruchy - są, tylko czy - jesli są fajne - to własnie trzeba je podciągać pod queer?

    Albo ten queer jako widmo? To moze niech wreszcie zniknie, a kysz?
    Czy zrobiłem coś fajnego? O boże, już prawie, prawie to czuję, już prawie jest to queer. Albo ktoś zrobił coś niefajnie: o boże, queer, queer zagrzmiał piorunem, bo queer nie to, nie tamto, queer by to wyśmiał, queer ucieka, queer migoce, queer podskakuje, przejawia się dopiero tam, gdzie jest coś naprawdę fajnego!

    W praktyce: queer dalej pozostaje tylko specyficzną stylizacją (!) krytyki: taktyka małych prztyczków a jednocześnie przekonanie, że zawsze może obajwić się coś lepszego, że queerowi by się to spodobało. Czyli queer i tak jest pozytywny, wcale nie tylko krytyka!

    A przecież wokół dzieje się tyle fajnych rzeczy, mniej lub bardziej na codzień.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa kiedy będzie artykuł na temat wyborów?

    Bo ja się zastanawiam nad opcją alternatywnościową: głosować na Kaczyńskiego czy nie głosować wcale?

    Debaty trza!

    OdpowiedzUsuń